25.09.2020

MARKETING

Czy z powodu problemów z prawem autorskim wreszcie poznamy tożsamość Banksy'ego?

Czy anonimowość twórcy może przesądzić o przyznaniu praw do jego własnych prac? Według Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej, jak najbardziej. Przynajmniej tak wynika ze sprawy dotyczącej najsłynniejszego z nieznanych artystów – Banksy’ego.

 

Banksy to brytyjski artysta graficzny specjalizujący się w tzw. street arcie – jednej z dziedzin sztuk graficznych, polegających na umieszczaniu prac w przestrzeni publicznej. Streetartowcy wykorzystują ściany, mury czy pociągi – słowem, wszystko na czym można malować. Street art nie posiada żadnych reguł działania, określonych struktur pracy ani innych wyznaczników. Każdy artysta tworzy jak chce i gdzie chce, przy czym w opinii odbiorców niekoniecznie jest to uznawane za działalność artystyczną, co wiąże się z najczęściej bezprawnym charakterem takich dzieł (z uwagi na samowolną ingerencję w przestrzeń miejską). Z tego też względu, wielu twórców decyduje się na anonimowość, wszak w ten sposób łatwiej uniknąć odpowiedzialności w momencie, gdy praca zostanie uznana za wandalizm, a odpowiednie organy podejmą decyzję o wymierzeniu sprawiedliwości.


Banksy działa od wielu lat, a jego prace są zawsze szeroko komentowane z uwagi na poruszane przez artystę tematy – m.in. kontrowersje związane z Guantanamo Bay, wykorzystywaniem zwierząt, inwigilacją nowoczesnych społeczeństw czy okupacją Palestyny.  Do tej pory udało mu się zachować swoją tożsamość w tajemnicy, co doprowadziło jednak do niezwykle ciekawego przypadku z punktu widzenia prawa autorskiego.

 

 

 

Sprawa dotyczy muralu namalowanego przez Banksy’ego w 2005 r. w Betlejem. Dzieło jest uważane za jedno z najbardziej wymownych w twórczości artysty – przedstawia postać protestującego, który zamiast koktajlem Mołotowa, rzuca bukietem kwiatów. Jest to twarda antyprzemocowa deklaracja stająca w kontrze do pogrążonej w konfliktach zbrojnych i społecznych rzeczywistości. W 2017 r. firma Full Color Black zaczęła wykorzystywać grafikę do własnych celów komercyjnych, m.in. drukując kartki okolicznościowe z pracą Banksy’ego. Co ważne, 3 lata wcześniej prawnikom twórcy udało się zastrzec prawa do przedmiotowego dzieła, jednak obecnie – po latach sporu – Urząd Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej podjął decyzję, z której wynika, że artysta nie może zostać jednoznacznie identyfikowany jako autor pracy, ponieważ ukrywa swoją tożsamość. "Banksy decyduje się pozostać anonimowym, a jego prace to w dużej większości graffiti malowane na cudzej własności bez uprzedniej zgody właścicieli, a nie prace malowane na płótnach lub ścianach swoich własnych posiadłości” – tłumaczą unijni urzędnicy. Trzeba przyznać, że Banksy, który na aurze tajemniczości zbudował swój estetyczny i społeczny kapitał, został postawiony w bardzo trudnej sytuacji, która może doprowadzić do ujawnienia prawdziwego imienia i nazwiska artysty.


Kwestia anonimowości w twórczości nie jest nowym problemem i od lat poddaje się ją dyskusji. Należy jednak pamiętać o pewnym rozgraniczeniu stojącym u podstaw zasad ochrony własności intelektualnej, które wyróżnia prawa autorskie osobiste i majątkowe. Majątkowe to uprawnienia o charakterze materialnym, które zostały ukształtowane na wzór prawa własności. Jest prawem bezwzględnym – twórca ma wyłączne prawo do korzystania z dzieła, rozporządzania nim oraz pobierania korzyści z jego eksploatacji. Osobiste dotyczą więzi twórcy z utworem, np. uprawnieniem do nadzoru nad sposobem korzystania z utworu, oznaczenia utworu swoim nazwiskiem lub pseudonimem albo do udostępniania go anonimowo. Zgodnie z polskim prawem sposób oznaczenia utworu nie wpływa na zakres ani tym bardziej powstanie praw majątkowych do niego. Tym samym w odniesieniu do utworu rozpowszechnionego anonimowo, prawa autorskie majątkowe przysługują w takich samych ramach, jak w przypadku autora podpisanego z imienia i nazwiska. Potwierdza to również orzecznictwo polskich sądów. W wyroku z dnia z 23 listopada 2004 r., (sygn. I CK 232/04), Sąd Najwyższy stwierdził, że „Anonimowe opublikowanie utworu jest prawem twórcy, nie stwarza to jednak w żadnym wypadku domniemania, że twórca publikujący utwór upoważnia osoby do przejmowania jego twórczości”[1] Ciekawą interpretację problemu dostarcza także ZAiKS, na którego stronie możemy przeczytać, że „Podczas pozostawania autora anonimowym lub ukrywania się pod pseudonimem, w wykonywaniu prawa autorskiego zastępuje go wydawca, producent lub właściwa organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi np. ZAiKS (kompozytorów, tekściarzy, dramaturgów, choreografów...), ZPAP (plastyków), SARP (architektów).” [2]

W omawianej sprawie, sytuację komplikuje fakt, iż według mojej najlepszej wiedzy, Banksy nie korzysta z usług żadnej organizacji działającej na jego rzecz oraz nie wykorzystuje swoich prac w celach komercyjnych – ciężko jest przecież sprzedać grafikę namalowaną na fasadzie budynku. Tego argumentu użyli również, przedstawiciele firmy Full Color Black, na początku sporu o wyżej wspomniane kartki z grafiką „Flower Thrower”. W odpowiedzi na takie tłumaczenia, Banksy otworzył w Londynie sklep, w którym umieścił produkty wykorzystujące stworzone przez siebie dzieła.[3] „Gross Domestic Product” (Produkt Krajowy Brutto) miał być odpowiedzią na zarabianiu na jego twórczości. Twórczości zaangażowanej społecznie i politycznie, której poprzez umieszczanie jej na przedmiotach użytku codziennego takich jak koszulki czy zegarki, odbiera się tożsamość i sprowadza do czysto komercyjnej roli. Chciał w ten sposób udowodnić, że ma prawa do swoich prac. Nie spodziewał się jednak, że ten happening zostanie wykorzystany przeciwko niemu i w tym miejscu wracamy do sprawy przed Urzędu ds. Własności Intelektualnej. Jedna z linii argumentacyjnych dotyczyła właśnie „Gross Domestic Product”, a sędziowie podejmujący omawianą decyzję stwierdzili, że produkty oferowane w sklepie były "niepraktyczne oraz ofensywne, a intencją Banksy'ego nie było użycie znaku towarowego do komercjalizacji dóbr, tylko obejście prawa, co jest niezgodne z uczciwymi praktykami".

Co może oznaczać takie rozstrzygnięcie? Jest to sygnał dla firm, które chcą zarabiać na komercjalizacji sztuki Banksy’ego. Oczywiście, spory dotyczące własności intelektualnej są rozpatrywane indywidualnie, jednak decyzja Urzędu Unii Europejskiej ds. Własności Intelektualnej może stanowić niebezpieczny wyłom dla przyszłych naruszeń. Jest to wyraźny sygnał dla podmiotów, które chcą zarabiać na kradzionej twórczości – możecie spodziewać się bezkarności. Miejmy jednak nadzieję, że tak się nie stanie, a sprawa Banksy’ego znajdzie swój szczęśliwy artystyczny finał. Może to trochę naiwne, ale liczę, że powrócimy do traktowania sztuki z należną jej estymą i przestaniemy ją sprowadzać do roli produktu, który ma przynosić zysk.


Autor: Paweł Kowalewicz prawnik

 

Publikacja powstała w ramach współpracy z portalem legalnakultura.pl

- cyklu "W digitalu na legalu".

Fundacja Legalna Kultura buduje wspólnotę twórców i odbiorców kultury poprzez promowanie idei korzystania z legalnych źródeł – wartości i postaw ważnych dla wszystkich użytkowników kultury w cyfrowej rzeczywistości.

 

[1] http://www.sn.pl/sites/orzecznictwo/Orzeczenia1/I%20CK%20232-04-1.pdf

[2] https://zaiks.org.pl/171,154,6_czas_trwania_autorskich_i_pokrewnych_praw_majatkowych

[3] https://shop.grossdomesticproduct.com/